Co ciekawe, ów nieszczęsny kurczak nie jest w tym wszystkim w ogóle istotny. Nie o niego bowiem chodzi (od dawna wszak tematem jest nieświeżym), ale o naruszenie subtelnych granic autonomii czy samosądu.
To moja kura i to ja najlepiej wiem czemu się zepsuła. Nikt nie lubi, gdy ktoś wyrzuca tego kurczaka za niego.
Mam jednak pewną propozycję (oczywiście nie radę - wszyscy nienawidzimy rad):
Ugotujmy coś ze świeżych produktów, a nie wałkujmy cholernego, przedatowanego kurczaka!
Zdjęcie nie ma nic wspólnego z kurczakami. xX
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz